Zakończyła się nasza kolejna wizyta w Grecji. Pogoda pozwoliła nam się wypływać, 6 beafortów i prawie cały czas na żaglach. Oj dawno tak nie było w Grecji. Szczęśliwi i spełnienie wróciliśmy do kraju. Jak zazwyczaj w Grecji wypłynęliśmy w niedzielę z Marina Alimos w kierunku tym razem wysp Sarońskich. Wyspy lubiane przez Ateńczyków ze względu na niedużą odległość.
Nasz pierwszy przystanek Methana. Nie wyspa ale półwysep, można nawet powiedzieć Wulkan. Piękna natura i dobrze przygotowany port Methana. Jak macie czas warto odwiedzić jeden z 30 kraterów, z miasta można się dostać na krater taksówką lub pieszo ale tej drugiej opcji nie polecam, no chyba że macie naprawdę dużo czasu. Na drugi przystanek wybraliśmy Hydrę o której słyszeliśmy naprawdę wiele. Jest wyjątkowa nie tylko pod względem architektonicznym ale i pod względem cumowania. Z tego typu portem spotkaliśmy się pierwszy raz. Dużo by pisać. Spójrzcie na zdjęcia :) Na wyspie Cohen stworzył większość swoich dzieł, nie trudno mu się dziwić. Magiczne miejsce pełne uroku, a i cumowanie ma swój urok. Na pewno zbliża ludzi. Drugiego dnia ruszyliśmy wcześnie aby uwolnić pozostałe jachty. Pogoda sprzyjała więc w kolejnym miejscu znaleźliśmy się dość szybko. Tym razem przywitał nas stały ląd. Peloponez i urocza miejscowość Ermioni. Nie mniej piękna niż wyspy, które odwiedziliśmy. Bardzo zielone miejsce a w porcie uroczy widok na pobliskie pasmo górskie. Można śmiało zejść z łodzi i przesiąść się na rower żeby zwiedzić okolice. Czerwiec jest ciepłym miesiące tak więc i woda była bardzo przyjemna.
Pływając od celu do celu prawie codziennie przystawaliśmy w pięknych zatokach i korzystaliśmy z kąpieli wśród rybek, które były bardzo nami zaciekawione. W środę popłynęliśmy w moje ulubione miejsce. Poros – wyspa o długiej linii brzegowej, bardzo dużo miejsca do cumowania w kanale. Zauroczyła nas wszystkich mimo iż wieczorem zaskoczyła ulewą. Deszcz też miał swój urok. Na schodach między domami utworzyły się wodospady które wykąpały całe miasteczko. W takich miejsca warto zatrzymać się na dłużej :) Marina – o ile tak można nazwać to miejsce bo całe wybrzeże byłoby mariną – była świetnie przygotowana. Warto do Poros przypłynąć wcześnie bo na prawdę jest tam co robić. Następnego dnia zdecydowaliśmy zbliżać się już w kierunku Aten. Za swój cel w pierwszej chwili wybraliśmy Egine. Dlaczego w pierwszej chwili? Bo mimo wczesnej pory na Eginie w portach nie było już miejsca więc popłynęliśmy do Epidauros. Miasto na Peloponezie gdzie każdy znajdzie coś dla siebie. Ruiny miasta, świątynie, teatry no i źródła mineralne. Nie mieliśmy okazji pozwiedzać, biorąc pod uwagę, że „po drodze” z Poros odwiedziliśmy Egine to do Epidauros przypłynęliśmy już po zachodzie słońca. Ale warto było bo widok był nieziemski. Port pełen ale korzystając z życzliwości spotkanych Polskich przyjaciół przycumowaliśmy longside. Miasteczko okazało się równie piękne w dzień jak i w nocy. Jak widać nie tylko wyspy mają swój urok. To już ostatni dzień więc popłynęliśmy do Aten i tak skończyła się nasza przygoda na Wyspach Sarońskich. Co jeszcze mogę dodać? Już wiem! Tym razem płynęliśmy łodzią innego typu. Mimo że Bawaria nigdy nas nie zawiodła trudno mieć zdanie nie próbując niczego innego. Beneteau Oceanis 43 z 2008 roku. Piękny jacht ale nawet najstarsza Bawaria ma nad nim przewagę, przyzwyczajenie, może. Sami spróbujcie bo ja narzekać nie potrafię :) Miłego oglądania :)
ForeSail d.o.o.
Stjepana Radića 41
22 000 Šibenik
NIP 21906450076
To się przyda
Co zabrać na rejs
Pogoda
Nurkowanie
Wędkarstwo
Na skróty